poniedziałek, 28 listopada 2011

W miękkim świetle

Zenon poszedł w ruch. Póki co bardzo oszczędnie, tylko kilka ujęć dokonanych, ale już nie mogę się doczekać chwili, w której oddam kliszę do wywołania. Przy okazji tych analogowych wycieczek wydarzyło się też kilka całkiem szybkich zdjęć od pana Cyfrowego, raczej gorszych niż lepszych. Ale może Wy powiecie mi co myślicie?

A przy tych biegach z aparatami po mieście doceniłam nasz tegoroczny listopad. To zazwyczaj trudny dla mnie miesiąc, taki agonalny, bo niby jeszcze wszystko żyje, ale już odpływa w niebyt. Świat ledwo zipie i powoli, boleśnie umiera. A w tym roku - proszę. Dużo słońca i tego pięknego, miękkiego światła, dużo kolorów, i śmierć nie rzuca się tak w oczy. Ponoć zapowiada to okrutną zimę. Ale póki co - zimy się nie boję.

















5 komentarzy:

  1. 1, 3, 6 i 9 mogłabym oprawić w ramki i powiesić w pokoju, serio!

    OdpowiedzUsuń
  2. zainspirowałaś mnie do założenia kliszy w moim analogu ;) ciężki z niego diabeł, ale chyba w końcu zabiorę go na wycieczkę po mieście, niech ma, należy mu się ;)

    pierwsze mi się podoba ;)

    ps: tia, jeden egzamin już oblałam, poprawkę muszę zdać... choć nie ukrywam, że wiem niewiele więcej niż za pierwszym razem :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się zdjęcia podobają z uwagi na bardzo miękkie, przyjemne linie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak tak analogowe, ja już teraz bardziej w stronę kliszy idę co by lekko podratować ten gatunek fotografii :)

    OdpowiedzUsuń