Trochę mnie tu nie było. Bo też rzadko w ogóle bywam w domu. Bo znowu coś się ze mną dzieje, jak każdego roku mniej więcej o tej porze, że zaczynam sobie przeorganizowywać życie. Wszystko stawiam na głowie, wypisuję ogromne znaki zapytania na każdej wartości, która zdawała się definiować ten chaos. Bo najtrudniej jest dojść do porządku z własną głową.
Stałymi punktami odniesienia, schronieniami są miłość i fotografia, tylko to pozwala przestać biec na oślep. I cieszę się, że mam takie kotwice, inaczej znowu uciekłabym od siebie. Wam też się to zdarza?
Mnie się zdarzyło raz.
OdpowiedzUsuń***
To dobry moment na przeorganizowanie życia-bardzo naturalny z uwagi na cykle przyrody i symboliczny, patrząc na koniec roku.
Dobrze, że fotografia jest jedną z Twych kotwic, bo zachwyca. :)
jeśli chodzi o nieporządek w głowie to rzeczywiście się zdarza... nawet bardzo często! ;)
OdpowiedzUsuń2 zdjęcie jest piękne:)
OdpowiedzUsuńbardzo fascynujące!