poniedziałek, 28 listopada 2011

W miękkim świetle

Zenon poszedł w ruch. Póki co bardzo oszczędnie, tylko kilka ujęć dokonanych, ale już nie mogę się doczekać chwili, w której oddam kliszę do wywołania. Przy okazji tych analogowych wycieczek wydarzyło się też kilka całkiem szybkich zdjęć od pana Cyfrowego, raczej gorszych niż lepszych. Ale może Wy powiecie mi co myślicie?

A przy tych biegach z aparatami po mieście doceniłam nasz tegoroczny listopad. To zazwyczaj trudny dla mnie miesiąc, taki agonalny, bo niby jeszcze wszystko żyje, ale już odpływa w niebyt. Świat ledwo zipie i powoli, boleśnie umiera. A w tym roku - proszę. Dużo słońca i tego pięknego, miękkiego światła, dużo kolorów, i śmierć nie rzuca się tak w oczy. Ponoć zapowiada to okrutną zimę. Ale póki co - zimy się nie boję.

















środa, 23 listopada 2011

Nowy członek rodziny, czyli witamy Zenona

Muszę, po prostu MUSZĘ się pochwalić. Ale żeby to chwalenie miało ręce i nogi napomknę, że lubię robić zdjęcia. Wychodzą mi jeszcze niezbyt dobre, ale ponoć 'mam potencjał'. Mam też chroniczne lenistwo organicznie zakodowane. Więc jak mój chłopiec wyrywa mnie z tego marazmu i nieróbstwa? Bardzo prosto - kupując mi aparat.
To nie tak, że wcześniej robiłam zdjęcia tylko w wyobraźni, bo mam jeden całkiem niezły i półprofesjonalny aparacik, i jeden malutki i słodki imprezowy. Oba cyfrowe. Ale oto nastał ZENIT (zwany też Zenonkiem, nigdy Zenkiem), facet lekko przed 30tką, raczej tradycjonalista. Żaden tam super wypasiony koleś pomocny w lansie, ale raczej klimatyczny, nostalgiczny pan. Patrzę na niego i od razu chce mi się pstrykać. Chociaż pewnie szybciej nastąpi kolejna epoka lodowcowa, niż nauczę się Zenona obsługiwać. 


Myśl przewodnia tego posta o niczym (a nawet dwie myśli) - wsparcia bliskich nie można przecenić. A tak poza tym - spodziewajcie się tu niedługo lawiny fotek:) Póki co: kilka źle skadrowanych, nieostrych dziwactw z serii 'Zgaduj-zgadula' od Canonka. 

Pozdrawiam gorąco!:)






POST SCRIPTUM
Jeśli ktoś umie udzielić mi PRZYSTĘPNYCH wskazówek dotyczących obsługi Zenona, byłabym niezmiernie dźwięczna, bo przyznaję - chyba mi nie idzie. Chyba na pewno. Człowiek się rozpuścił cyfrówką i zadowolony.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Dare

Dzisiaj coś, czego sama na gwałt potrzebuję - dawka inspiracji. Kilka dowodów na to, że lekka ekscentryczność to nic złego. A może nawet to dobra cecha. Może - jak widać na załączonych obrazkach - czasem popłaca. Chcę w to wierzyć, żeby czuć się ze sobą samą choć trochę lepiej.





środa, 16 listopada 2011

Marchewkowa słodkość

Koniec lenistwa, biorę się do roboty. Dzisiaj będzie słodko i marchewkowo. Śmiem państwu zaproponować bowiem wyjątkowy deser - marchewkowe ciasto, które podbiło serce mojego chłopaka, i nie tylko. Proste w wykonaniu, zaskakujące, oryginalne - zapraszam na podwieczorek :)

Składniki:
1 i 3/4 szklanki oleju
6 jaj
3 szklanki drobno utartej marchewki
3 szklanki mąki tortowej
3 szklanki cukru
po 3 łyżeczki cynamonu, proszku do pieczenia i sody oczyszczonej
(posiekane orzechy włoskie czy rodzynki - według uznania)

Jajka z cukrem ubijamy na puszystą masę. Stopniowo dodajemy mąkę i olej, a na koniec - również stopniowo - resztę składników. Otrzymamy niezbyt zachęcającą marchewkową papkę ;)



Papkę ową wlewamy do blaszki i wstawiamy na ok. 40 min do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika. Voila! :) Prawda, że proste?
Wystarczy jeszcze tylko wystudzone ciasto potraktować ekspresową polewą kakaową, do której potrzebujemy:
2 łyżeczek ciemnego kakao
6 łyżeczek cukru
2 łyżeczek masła bądź margaryny
3 łyżeczek zimnej wody.
Składniki łączymy i na małym ogniu mieszamy, dopóki cukier się nie rozpuści. Gorącą polewę wylewamy na zimne już ciasto, a potem zajadamy się do upadłego. Smacznego! :)