poniedziałek, 17 października 2011

Miscommunication

Pierwsza lekcja polskiego w gimnazjum: schemat komunikacji. Jest nadawca, jest odbiorca, jest komunikat, a po drodze zakłócenia. Tyle lat minęło, a ja pamiętam, teraz tym mocniej. Bo nagle to, co było tylko teorią, rysuneczkiem nabazgranym na tablicy, stało się poważnym problemem. Niby taka oczywista oczywistość, a jednak.

To, co mówię różni się od tego, co słyszą ode mnie inni. Fakt. Tylko, cholera, czemu te rozbieżności bywają tak dramatyczne? Może dostrzegam to teraz bardziej, bo nowy związek, poważniejszy od poprzednich, wprowadzanie nowego porządku, stawianie świata na głowie. Mój chłopak fantastycznym człowiekiem jest. I dobrze nam razem. Ale co z tego, skoro czasem tak okrutnie nie potrafimy się zrozumieć? A przynajmniej nie od razu.

Te wszystkie filterki w naszych głowach, jakieś klisze, to wszystko zniekształca przekaz. Każde z nas ma inne doświadczenia, myśli w inny sposób, w inny sposób czuje i to jest piękne. I niełatwe. Mówię jedno, a Jego mózg nadaje temu jakiś nowy, alternatywny i w gruncie rzeczy niepoprawny sens. I na odwrót. Jak ludzie sobie z tym radzą? Jak Wy sobie radzicie? Naszą metodą jest po prostu mówić, objaśniać, tłumaczyć; nie denerwować się, tylko wysłuchać. I działa. Ale kto by nie chciał być, choćby od czasu do czasu, zrozumiany w pół słowa...?


I jesienna migawka na osłodę.

[edit: i jeszcze jeden wniosek, który mi się nasuwa, ściągnięty od The Kooks:
Life's just far too short for miscommunication.
 muszę o tym pamiętać]

4 komentarze:

  1. Znam dwie osoby, z którymi rozumiem się bez słów: moje dwie przyjaciółki. Z jedną znam się prawie od urodzenia, z drugą prawie trzy lata, ale to nie gra roli - wystarczy, że otworzę usta, by już wiedziała, co chcę jej powiedzieć. Myślimy o tym samym w jednej chwili, znamy się prawie na wylot. Coś pięknego!

    Trzeba mieć taką osobę w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak naprawdę wszystko zależy od drugiej osoby - czy chce nas zrozumieć i czy dba o to, aby sama została zrozumiana. Czasami rzucamy różnymi komunikatami, o których po chwili zapominamy. Wchodzą jednym uchem, wychodzą drugim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że trzeba się dotrzeć i z czasem Wam się poprawi, komunikacja będzie łatwiejsza.
    Ja miałam szczęście, praktycznie od początku rozumiem się z L. w pół słowa. Ale z drugiej strony, jak tu prowadzić normalną rozmowę, skoro jedno wie co chce przekazać drugie?

    OdpowiedzUsuń